czwartek, 13 lutego 2020

She lost control

Zaznaczam, że to nie o mnie.
Urojenia -  to jest takie coś, kiedy wydaje Ci się że coś jest, a tego nie ma.
Jest takich kilka modnych rzeczy, coś takiego jak modny styl życia. Modne słowa. Modne hobby. Aby życie nie było przeciętne. Aby było lepsze. Aby  móc patrzeć z góry na świat który brodzi w chaosie. Na przykład modny bardzo trend na pracę nad sobą. Maindfulness. Self-contol.
Kontrola? Wiąże się z nią strach przed utratą  kontroli. Ja: Boję się. Ty: Boisz się. One/Oni: Boją  się. Wy: Boicie się. Gdyby na końcu zdania pojawiłby się wyraz "życia".
Takie strachy oswoić się da. Wystarczy znaleźć pomysły/sposób na to aby jakoś tą swoją kostkę Rubika w paru ruchach uporządkować. Tak rozumiem te nowe religie: nie jedzenia, wyznawców wiecznego udręczenia.
By być w bliskiej relacji z samym sobą, jeszcze głębiej zanurzyć się w siebie wystarczy z lęków wybrać jakiś jeden i jak w maindfulness naprawdę się na tym wyborze skupić. Na tej jednej myśli. I drążyć ją. A życie niech mija. Może strach przed utratą zdrowia? Niech będzie. Myślę, że w tym szaleństwie jest metoda. Lęk odwróci uwagę od tego całego życia na które nie ma się wpływu.
Życie i jego ciężkość zyska głębie, a ból egzystencjalny drogę wyrazy. Miec
"Jaka to ulga wiedzieć".
"Panie doktorze jestem chora."
"Wiem, że jestem chora."
"Proszę szukać."
"Jestem taka dzielna"
"Odchodzę, chciałam wam powiedzieć, że jestem chora i nic się, nic się nie da zrobić. To już koniec."
"Jak to nic mi nie jest. Jak to Pan nic nie znalazł ?"
"Panie doktorze jestem chora".
"Wiem, że jestem chora".
"Proszę szukać dalej."